wtorek, 14 grudnia 2010

Od Krakowa do Rzeszowa

11 grudnia b.r. odbyła się kolejna regionalna konferencja Krakowskiego Oddziału SNM. Uczestniczę w tych spotkaniach od 2004 r. Opuściłem może jedno. Pamiętam moją pierwszą konferencję 6 lat temu, dwudniowa, dużo uczestników, dużo interesujących warsztatów. Od tego czasu sporo się zmieniło mieści królów polskich.
W sobotę na głównej auli naliczyłem ok. 70 osób, mniej więcej tyle widziałem podczas mojej ostatniej wizyty w Opolu. Formuła też uległa istotnej zmianie. Zaraz po rejestracji, uczestnicy spotkania byli przez 3h skoszarowani w auli, gdzie słuchali wywodów tytułowanych głów. Wśród prelegentów królowały oczywiście uczelnie krakowskie. Temat tegorocznej „dyskusji”: dlaczego warto uczyć się matematyki?
Napisałem słowo dyskusja w cudzysłowie, bo niestety słuchacze nie mieli możliwości skomentowania wypowiedzi prelegentów, z drobnymi wyjątkami których nie udało się powstrzymać przed zabraniem głosu.
Przyznam uczciwie, że co klikaliście minut uciekałem z sali na odprężający spacer po korytarzu. Jakoś nie byłem w stanie dłużej wytrzymać tych wszystkich mądrych wywodów udowadniających dlaczego matematyka jest taka wspaniała i potrzebna w życiu. Coś mi podpowiadało że akurat nauczycieli matematyki to chyba do tego nie trzeba przekonywać, a na pewno nie przez 3 godziny. Kilkakrotnie miałem wrażenie że postać Gombrowicza przechadza się gdzieś na końcu korytarza z szelmowskim uśmiechem.
Dyskusję udało się zamknąć z niewielkim opóźnieniem, za co możemy dziękować Joli Piekarskiej, która z podziwu godnym poświęceniem próbowała zapanować nad potopem bezcennych dla warsztatu nauczyciela informacji, płynących z ust rozpalonych poczuciem misji, mówców.
Ok. 12.30 konferencja przeszła w drugą fazę, dwie 60 minutowe sesje warsztatowe. W pierwszej 5, w drugiej 6 warsztatów do wyboru.

Tydzień wcześniej Oddział Podkarpacki organizował swoje spotkanie w Rzeszowie. Po raz pierwszy od 6 lat nie byłem na nim obecny. W ostatniej chwili uległem prognozie pogody i odwołałem swój przyjazd a także 3 warsztaty jakie organizowałem z Agnieszką Hermą. Bardzo żałuję że do tego doszło, po raz kolejny chciałbym przeprosić Panią Grażynę Cyran za to nagłą zmianę planów.
Rzeszowskie konferencje to największe regionalne spotkania SNM. Bywa na nich 200-300 osób. Podejrzewam że w tym roku było podobnie. Wykład otwierający spotkanie trwał 65 min. Osobiście nie znoszę wkładów ale godzinę jestem w stanie wytrzymać. Następnie zaplanowano 3 sesje warsztatowe, 85, 85 i 75 min. W poszczególnych sesjach uczestnicy mieli do wyboru kolejno 12, 12 i 10 tematów warsztatowych. Imponująca ilość. To chyba odpowiedź na pytanie, dlaczego do Rzeszowa ściągają co roku takie tłumy. Gdybym był nauczycielem, to chętnie pojechałbym na konferencję na której mógłbym wybierać spośród bogatej oferty warsztatów.
To trochę jak zakupy w osiedlowym sklepie i w hipermarkecie. Małe sklepy są przyjemne, swojskie, mamy do nich sentyment, ale gdy pojedziemy do hipermarketu czujemy się dowartościowani. Możemy swobodnie wędrować między półkami, delektować się władzą wyboru między dziesiątkami produktów danego typu Godzinami zastanawiać się co kupić, nikt nas nie pogania, nie patrzy krzywo że opóźniamy kolejkę, tak jak w osiedlowym sklepiku.
SNM na Podkarpaciu chyba zdaje sobie z tego sprawę. Organizatorzy co roku starają się ściągnąć możliwie dużą liczbę wykładowców, zarówno działających w ramach SNM jak również z ramienia firm. Rzeszowska konferencja to taki „hipermarket” wśród regionalnych konferencji SNM.
Dlaczego nie udaje się coś takiego w Krakowie? W województwie małopolskim jest ok. 4 tys. nauczycieli matematyki. Na północy mamy Świętokrzyskie gdzie nie ma oddziału SNM ani konferencji tej organizacji, zatem kolejny potencjalny 1000 nauczycieli z południa województwa którzy mogliby przyjechać do Krakowa.
Na zachodzie śląski wyż demograficzny. Komunikacja miedzy Krakowem i Katowicami jest dobra. Znów 1000-2000 nauczycieli, którzy potencjalnie mogliby być zainteresowani wizytą na ciekawej konferencji w Krakowie. No i jeszcze wschód, województwo Podkarpackie, chłonni wiedzy nauczyciele i zainteresowani udziałem w konferencjach SNM. Czy spośród tego całego grona, nie udało by się zebrać 150-200 uczestników konferencji w Krakowie?
Kraków często uważa się za centrum polskiej dydaktyki matematyki. Dobrze by było gdyby działalność SNM w tym mieście mogła także świecić przykładem na inne oddziały i motywować do zdrowej rywalizacji. Jednak nauczyciele to nie kadra akademicka. Zachowują się częściej jak wybredny klient w sklepie, potrafią być bezlitośni gdy coś im się nie podoba ale także umieją szybko wyczuć i docenić ciekawą ofertę szkoleniową. Życzę zarówno oddziałowi Krakowskiemu jak również wszystkim innym, umiejętności wyczucia potrzeb i oczekiwań nauczycieli.

Na zakończenie pozwolę sobie jeszcze na jedną sentencję, która może stać się bardziej interesująca za dwa lata: szukajmy prezesa SNM na Podkarpaciu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz